Zbliżają się urodziny teściowej, toteż zięć pyta: - A mamie co byłoby potrzebne, jakieś życzenia odnośnie prezentu? - Nie, nic materialnego, nic doczesnego nie potrzebuję. Może aby nabożeństwo na moim pogrzebie odprawiał sam papież... Zięć na chwilkę wyszedł, a gdy wraca, od progu cieszy się: - Jest, udało się. - Co się udało? - Zaklepałem mamie termin na dziesiątego.